"Showing Up" - recenzja filmu

"Showing Up" to film o tworzeniu sztuki, który staje naprzeciwko AI i mówi mu, nie zrywając kontaktu wzrokowego, że nie ma tu czego szukać. Nie ma szans na dominację. Może pakować manatki. Bo sztuka to nie jest efekt pracy wywieszony w muzeum czy zamieszczony na ścianie w galerii. Zabieraj nasze galerie, nasze seriale, nasze walle i przedstawienia. Zajmiesz sobie to wszystko, AI, i spojrzysz na swoje królestwo i zapłaczesz, bo nadal nie czaisz.

Sztuka w filmie Kelly Reichardt to jest ta rzecz, którą robimy między kawą a zakupami, jeśli akurat udało się wziąć wolne w pracy. Jest taką częścią dnia, jaką jest nakarmienie swojego kotka albo wydrukowanie mamie tej rzeczy, co prosiła, żeby jej wydrukować. W końcu jakieś fakty na tym srebrnym ekranie!
Chyba każdy, kto tworzy, rozumie, jakim kłamstwem jest wizerunek natchnionego artysty, niestworzonego do tego świata. Jak już siadasz przy tym stole do pracy twórczej to możesz się najwyżej natchnąć zapachem starego keczupu po tostach, żeby wstać i wynieść w końcu talerz do zlewu.

Ta codzienność też w żaden sposób nie zostaje uwznioślona przez reżyserkę. Wszystkie trąbki schowane, hymnów na cześć codziennego kołchozu nie będzie. Nic gorszego niż spuszczanie się nad foliową torebką na wietrze.

To bardzo ciepły film, zapraszający do wejścia w swój nieśpieszny rytm. Przyjaźniejszy pod tym względem od poprzednich obrazów Reichardt. Nie zrozumcie mnie źle - wszystkie jej twory są czułe, ale od czasu "Old Joy" nie było tak serdecznie, jak w "Showing Up". Bohaterka (Michelle Williams) może nie mieć lekko, a jakaś połowa komunikacji odbywa się przez mikroagresje, ale to bardziej część tego nieupiększania życia niż lament nad dręczoną dziewczyną. I jest w tym humor. Jest też zrozumienie, że wszyscy żyjemy pod ciągłymi presjami. To film o stresie na poziomie lekko smutna minka na skali od zapłakanej do wesołej. Ale za to pogoda jest dziś ładna.

9/10

PS1 Jeśli Was jeszcze nie przekonałem, to chciałbym zdradzić, że ważną częścią fabuły jest gołąbek ze zwichniętym skrzydełkiem.
PS2 Trzymam kciuki, że "Showing Up" pojawi się w tym roku w jakiejś formie w Polsce. Pewnie wpadnie cichaczem do jakiegoś serwisu streamingowego, bo ten kupi go w ramach jakiegoś pakietu "amerykańskie indie, których nikt nie wziął od półtora roku". Będę dawał znać!

Michelle Williams, Hong Chau, rzeźba, Cannes 2022