"To my"/ Us - recenzja filmu

"To my" nie ma silnego rasowego komentarza, choć tak nas przyzwyczaiło kino amerykańskie z czarnoskórymi głównymi bohaterami. Te palące historie w ostatnich latach (a zwłaszcza ostatnim roku) zostały opowiedziane czasem więcej niż raz w filmach i serialach. Teraz mam nadzieję na więcej takiego podejścia, jak u Jordana Peele'a w jego nowym obrazie - że nie potrzeba żadnego pretekstu, by historia opowiadała o czarnej rodzinie.

Uprzywilejowane życie może przytrafić się każdemu i z tego Peele korzysta. W jego "To my" wakacyjny dom Wilsonów zostaje zaatakowany przez sobowtóry członków rodziny. I nie są to po prostu jakieś zombiaki, choć prezentują się wybitnie przerażająco. Mimo ich sadystycznych tendencji, możemy wręcz z nimi empatyzować. Bo być może tak byśmy właśnie wyglądali po przejściu przez piekło. Bo to my mogliśmy się urodzić w sweatshopie, szyjąc buty dla kogoś, kto wylosował lepszą rodzinę startową.

Przechwytywanie.PNG

Peele naturalnie nie planuje nas jednak topić w poczuciu winy, a we krwi - "To my" ma więcej akcji, niż się pewnie spodziewacie po jego debiucie. Może więcej nawet niż przeciętny slasher. I nawet ja, w sumie żaden fan slasherów, mogłem w końcu dostać zastrzyk adrenaliny. Rodzinę Wilsonów łatwo bowiem lubić i nie życzyć jej śmierci, a ich sobowtóry serio przerażają - zwłaszcza kreacje Lupity Nyong'o (matki) oraz Anny Diop (córki) pewnie zagoszczą któregoś gorszego dnia w moim śnie.

Reżyser z takim komediowym tłem nie zapomina też rzecz jasna o humorze. Rodzina Tylerów, przede wszystkim duet Elisabeth Moss-Tim Heidecker są fantastyczni w nielicznych scenach, w których się pojawiają, ale to ich mała Alexa zbierze pewnie najgłośniejsze śmiechy w bardziej wypełnionych salach kinowych.

Czuję, że przyszłe produkcje Jordana Peele'a wspinać się będą teraz na szczyty list moich najbardziej wyczekiwanych produkcji. Oba jego horrory straszą i bawią, a przy okazji mają coś do powiedzenia - i wszystko to wychodzi zupełnie naturalnie, nic na siłę. Kiedy oglądam jego kino Peele'a, nie mam z tyłu głowy lęku, że coś się w każdej chwili może zepsuć - jestem w rękach profesjonalisty. Mój lęk na jego horrorach jest zawsze z przodu mojej głowy.
8/10